Posty

Masz wiele do stracenia.

 Czy kiedykolwiek usiadłas w ciszy i spokoju i powiedziałaś sobie ile masz do stracenia? Co za sobą poniosą konsekwencje braku odwagi. I czy kiedykolwiek w życiu myślałaś sobie: ' ja nigdy nie będę uzalezniona'. No i tak paliłam zdarzały mi się etapy złożone z wielu miesięcy i przerywalam je tylko jak zachcialam, z różnych przyczyn. Zdarzylo mi się popijać jeden kieliszek wina codziennie i nagle po 2 tygodniavh skojarzyłam, co robię i z sekundy na sekundę byłam w stanie podjąć decyzje. Ok nie pije dziś, jutro itd.  Więc, dochodząc do tego co dzieje się dzisiaj, zastanawiam się co jest takiego toksycznie uzależniającego w takiej relacji. Jasne, napewno nie pomoże przeszłość, jesli była trochę, badz bardziej przerażająca. Co dało efekt uzależnienia od poczucia zależności, braku własnej świadomej decyzji. Odbijaniu się jak piłeczka od paletki i leczeniu tam gdzie paletka pokierowała.  Tylko na ile chcesz to zostawić, a na ile wierzysz w to że będzie lepiej.  Ja nie jestem aniołem,

Nie potrafię odejść.

 Nie potrafię podjąć tego trudu, odpowiedzialności za to kim staną się moje dzieci w przyszłości. Nie umiem przerosło mnie to. Przeraża mnie to co myślę dzisiaj, i to co stanie się kiedy będą dorosłe. I wiem że będę w pełni winna temu kim się staną, i jak będą postępowali. Przeraża mnie to co czeka moją córkę i to kim stanie się mój syn. Ile jeszcze czasu MI potrzeba aby dojrzeć, dojść do momentu w którym zmierzę się w pełni świadomym sercem i z podniesionym czołem, temu na co nie potrafiła. Poradzić, bądź zaradzić prawie 10 lat temu już. Wszystko toczy się w wolnym biegu. Ale od 7 lat przybrało tempo. I zatracalam zaufanie do Niego. Nie wierzę w dobre intencje. I oczekiwania co do mnie. A od siebie daje pracę. Swoją ukochaną, wymarzoną pracę. Co mi p tym? Tyle że dzieci mają co jeść.... Ale oczywiście nie trzeba chyba mówić że za to też obrywam po uszach bo wydaje JEGO pieniadze, a jak to mówi, nic nie wnoszą do TEJ RODZINY.  W tych chwilach, badź zawsze przy mnie ❤️ 

Jak się czujesz? (Pomoz sobie. ❤️)

 I nie pytam tu jak dzisiaj się masz.  Moje pytanie chciałabym zadać w strefie Twojej sytuacji poczucia, winy? Bycia sprawca? Bycia ofiarą, w której wzbudzone jest poczucie winy, i zabita tożsamość.  Czy zabita Ty, jest jeszcze gdzieś, wychodzi czasem zza chmur, czy już trudno dostrzec Tobie samej siebie. Czy w ogóle myślisz o sobie, czy w ogóle nie masz takich myśli?  Bez względu na to kim czujesz się, będąc ofiarą, jesteś poddana silnej presji bycia ta gorsza, mniejsza niższa. Natomiast myślę że gdy wychodzich z tej strefy, z domu, z otoczenia które bijecie fizycznie, psychicNie, możesz odnaleźć siebie. Właściwie, to chyba trzeba znaleźć, te odrobinę sily by znaleźć siebie, choć tam po za strefa która niszczy.  Dlaczego warto znaleźć siebie? Bo te kroki które przemierzasz, może od lat, łatwe nie są, ale te które są przed Tobą, muszą mieć siłę w Tobie samej. I nie chodzi mi o podjemowanie decyzji. Tylko o zwykły powrot do tego miejsca w którym wasza pewnosc znika. Ten krok znalezienia

Dlaczego jeszcze 'tu' jesteś.

 Wyzywa Cię od wielu lat. Krzyczy - bo to jedyny argument jak posiada. Wbija szpile w najsłabszy punkt jaki mu pwoierzylas w tajemnicy. Zrzuca na Ciebie winę za wszystko co zrobi, nawet za to że dziecko się uderzyło, potknęło, upadło. I w końcu uzależnia finansowo. I udaje dobrego i najlepszego czlowieka przed swoją rodziną i ludźmi z otoczenia.  Dlaczego z nim jesteś?  Hej! Jestem Martyna i jestem współuzależniona od swojego męża. Jestem kobietą, mama, i żona ale tylko z papieru i okręgu, który zawisł na dłoni, już jako tylko ozdoba. Jestem kobietą samotnie wychowująca swoje dzieci, choć każdego dnia, obok znajduje się ich tato. Jestem kobietą, która urodziła dwójkę dzieci i czuję sie całkowicie odpowiedzialna za te dzieci. Gdyż podejmowane decyzje są moje, a gdy tylko coś choć w małym szczególe pójdzie nie tak, jestem oceniana, wyzywana, szykalowana. Groźby, wymachiwanie dłońmi. Jestem silna choć tak słaba aby odejść. Jestem kobietą a tak bardzo wydaje mi się że nikim. Jestem sobą ch

Masz wszystko ❤️

 A gdzie jesteś Ty? Kim jesteś dla męża swojego? Kim jesteś dla żony swojej? Jaka  drogę obrales? I czy w 100% się jej oddajesz?  Bycie żona, mama, kobieta jest trudne, ale tylko i wyłącznie w naszych głowach. Każdy z nas ma możliwość odesłania myśli w dalszą podróż bez nas. To Ty musisz zadbać o to gdzie i w którym miejscu, i jakie myśli przyjmiesz. Warto jednak pamiętać, że zatrzymanie się, nie oznacza słabości, czy tez wielkiej dumy. Aby pozwolić odejść myślom, trzeba je trochę poznać. Napenwo wiesz, ze są złe i dobre rzeczy, i napenwo zgodzisz się, ze są złe i dobre myśli. I to od Ciebie zależy jak zaklasyfikujesz swoje myśli. Dzisiaj to Ty możesz sprawić, że Twój mąż poczuje się inaczej, dzięki czemu to Ty poczujesz sie inaczej. Inaczej nie znaczy lepiej czy gorzej. Inaczej mam na myśli pierwszy krok na drodze do lepszego jutra. Dlaczego lepszego jutra? Bo każda z chwil jaka podejmiesz od dnia dzisiejszego będzie lepsza od wczorajszej. Warto dbac. I nie nazywajmy tego walka. Ja to